Szczerze mówiąc nie mogę się doczekać chwili, w której prezydent Komorowski ogłosi w odpowiedzi na demonstracje warchołów internetowych stan wyjątkowy, znany z polskiej tradycji jako wojenny.
Pomyślcie, szanowni państwo!:
- powstaną obozy internetowania
- przy koksownikach zamiast bezdomnych grzać się będą funkcjonariusze ZAIKS-u i BSA
- ABW będzie niszczyć przechwycone egzemplarze bloguły (czyli niezależnych blogów, które są uznawane za bibułę)
- podczas przeszukań w domach podejrzanych agenci CBA sprawnymi ruchami dłoni zrzucać będą na podłogę strony internetowe, szukając tych nieprawomyślnych
- przesyłanie informacji z miasta do miasta bez zezwolenia władz będzie zakazane
- obudowy serwerów powyginają się od pałowania
- w telewizji nie będzie teleranka
- na ulice ruszą patrole platformersko-chłopskie tropiąc spekulantów empetrójkami i empegami
- OBWE i Amnesty International wydadzą stanowczy komunikat przeciwko męczeniu Chomika
- ciocia z Niemiec znów przyśle mi paczkę z szynką, gumami rozpuszczalnymi Maomam i paroma dojczmarkami (dla niepoznaki przebranymi za tzw.twarde euro).
Panie prezydencie! Na co czekać – ad ACTA! (to znaczy chciałem powiedzieć – do dzieła!). Czas najwyższy powiedzieć jasno: „jeśli ktoś podniesie na władzę swój dostęp internetowy, to władza mu ten dostęp odetnie!”.